niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział pierwszy

Troja, rok przed wojną trojańską
  Wszystko się paliło. Uciekała przed ogniem, a do tego oni ją gonili. Spragnieni krwi zabijali nawet kobiety i małe, niewinne dzieci. Dlaczego to robili? Czy naprawdę nie mieli choć ziarnka litości w swoich skamieniałych sercach? Przeklęci Grecy.
 Zgubiłaby ich, gdyby nie potknęła się o kawałek deski od zniszczonej chatki. Schwytali dziewczynę, przyłożyli nuż do szyi...

 - Lidia, obudź się! Obiecałaś, że... - ktoś na nią skoczył.
 - Leon, to ty braciszku - odetchnęła. - Co jest?
 - Obiecałaś, że pójdziemy się pobawić nad rzekę.
 - Dobrze, ubiorę się i idziemy.
 Wykonała poranne czynności, wzięła brata za rękę i ruszyli w stronę wyjścia. Po drodze zatrzymała ich mama.
 - Lidia, znowu krzyczałaś przez sen - zwróciła uwagę córce. - Co się dzieje?
 - Nie przejmuj się, to tylko zły sen. - Przytuliła rodzicielkę i poszli w stronę rzeki.
 Bawili się właśnie w chowanego i Lidia miała się chować. Weszła na polanę i skryła się za niedużą skałą, która była jednak wystarczająca, aby ją ukryć. Nagle zobaczyła coś dziwnego. Niedaleko stał przystojny młodzieniec, a naprzeciwko niego trzy nieziemskiej urody kobiety, od których bił niewiarygodny blask. Nad nimi "wisiało" w powietrzu Złote Jabłko.
 Wszystkie krzyczały "Wybierz mnie!", a chłopak stał osłupiały, najwyraźniej nie wiedząc, co ma zrobić. Lidia była pewna, że to były boginie, a owoc był powodem ich kłótni.
 Jedna z bogiń podeszła do niego i zaczęła mu coś szeptać do ucha. Pozostałe zrobiły to samo. Gdy ostatnia coś mu mówiła, nagle wskazał na nią. Nasza bohaterka przyjrzała jej się. Miała jasne blond, delikatnie kręcone włosy, jasnozielone, duże oczy, idealną sylwetkę. Odziana była jedynie w przewieszoną na ramieniu szatę, która trochę odkrywała jej piersi. Miała bardzo delikatną urodę i rzeczywiście była z tej trójki najpiękniejsza.
 Boginie odeszły i rozjemca został sam. Schował twarz w dłonie i był wyraźnie załamany. Nie wiedział, czy dobrze zrobił, ale był pewien, że Atena i Hera zemszczą się na nim. Trojanka, widząc to wszystko, podeszła do niego i zapytała, czy wszystko w porządku.
 - Kim jesteś? Ty wszystko... - zapytał przerażony.
 - Tak, wszystko widziałam i szczerze ci współczuję. Jestem Lidia - podała mu rękę.
 - Zwą mnie Parys.
 Wyjaśnił, że trzy boginie- Hera, Afrodyta i Atena pokłóciły się o jabłko niezgody "Dla Najpiękniejszej" rzucone przez boginię niezgody Eris za to, że nie zaproszono ją na ślub Tetydy. Wszystkie mu coś obiecały, ale to Afrodyta przyrzekła coś, czego pragnął najbardziej na świecie. Nie chciał jednak powiedzieć o co chodziło.
 Nie miał pojęcia, co ta dziewczyna tu robi i dlaczego jej to wszystko mówi. Lidia nie chciała dłużej przebywać w towarzystwie Parysa i wtrącać się w jego "dziwne sprawy". Nie wiedziała  kim jest ten młody, niebieskooki, ciemnowłosy mężczyzna.
~~~~
 - Leon, Leon, gdzie jesteś? - Od dłuższej chwili nawoływała bezskutecznie brata. Zaczęła go szukać, jednak również bezskutecznie. Rzuciła się na ziemię i zaczęła płakać. Nagle ujrzała przed sobą coś, a raczej kogoś dziwnego. 
 Stał przed nią młody mężczyzna. Przyjrzała mu się. Był dobrze zbudowany, miał kręcone, jasne włosy, co dziwne- skrzydełka u stóp i te niebieskie jak morze oczy. Nigdy w życiu takich nie widziała.To chyba bóg. Tak. to na pewno bóg. Tylko dlaczego ją nawiedza? I gdzie jest Leon?
 - Kim jesteś? - odezwała się wreszcie przerażona. - I czy twoje przyjście ma coś wspólnego z zaginięciem mojego brata?
 - Owszem - odpowiedział nieznajomy. - Spostrzegawcza jesteś w tatusia.
 - Jakiego tatusia?! O co tutaj chodzi?! - krzyczała przestraszona nie na żarty.
 - Spokojnie, po to tu jestem, aby ci wszystko wytłumaczyć. Twoim ojcem jest Zeus nie Leiros, jak dotychczas myślałaś.
 - Jak to możliwe? - pytała zaskoczona.
 - Mam ci wytłumaczyć skąd się biorą dzieci? - uśmiechnął się. - No dobra, nie patrz tak na mnie, wiem, że mam dziwne poczucie humoru. Przejdźmy do rzeczy. Twoja matka dała się uwieść Zeusowi, który przyszedł do niej pod postacią Leirosa. Ja jestem Hermes i na to wychodzi, że jesteśmy rodzeństwem- przyrodnim- ale rodzeństwem.
 - A gdzie Leon?
 - Zabrałem go na Olimp.
 - Dlaczego?
 - Sam chciał. Chodź. - Podał jej rękę i po chwili znajdowali się w ogromnym pałacu Pana Świata, całym ze złota. Było w nim ponad tysiąc komnat.
 Weszli do największej sali, gdzie na wielkim tronie, wykonanym z kości słoniowej, siedział Ojciec Bogów z małym Leonem na kolanach. Opowiadał mu coś, co chwilę chichocząc. Kiedy zauważył córkę to podszedł do niej i ją przytulił. 
 Nasza bohaterka była w szoku. Nie sądziła, że bogowie mają jakieś inne uczucia niż złość, porządanie i chciwość. Jeszcze dużo nie wiedziała o swoim ojcu.
 - Lidia! - jej młodszy brat wtulił się w nią. - Nawet nie wiesz jak super bawiliśmy się z wujkiem Zeusem!
 - Zmykaj teraz smyku do wujka Hermesa, a ja porozmawiam z twoją siostrą. - Mały usłusznie poszedł.
 Lidia stała jak słup soli. Jej ojcem był najpotężniejszy z bogów- ten silny starzec z długą siwą brodą i takiego samego odcieniu włosami. 
 Z jej rozmyślań wyrwał ją ten, o którym myślała. 
 - Pewnie zastanawiasz się czego od ciebie chcę i dlaczego twoim ojcem jest władca świata.
 - Tak, dokładnie tak - przyznała.
 - Nie myśl, że twoja matka była kolejną kochanką, której zapragnąłem. Kochałem ją i ona dobrze o tym wiedziała. 
 - To ona wiedziała, że ty byłeś zamieniony w Leirosa?
 Przytaknął.
 - Dlaczego więc się ukrywałeś?
 - Bo moja żona Hera się czegoś domyślała. Zresztą i tak zaczęła coś podejrzewać i aby chronić twoją matkę i ciebie musiałem ją zostawić. Lona wiedziała o tym dobrze i dlatego kłamała, że twoim ojcem jest Leioros.
 - A teraz jestem bezpieczna? Przecież Hera...
 - Nie jesteś, ale będziesz. Dam ci nieśmiertelność. Tobie i twojemu bratu.
 - Ale po co to wszystko? Mogłeś mnie tu nie sprowadzać i byłoby jak przedtem.
 - Mam dla ciebie misję. Niedługo wybuchnie wojna Troi z Grecją o Helenę.
 - To jest związane z tym Jabłkiem Niezgody? - zapytała.
 - Tak. Parys porwie piękną Helenę, żonę króla Aten Menelaosa,  którą obiecała mu Afrodyta. Grecy będą mieli walecznego i odpornego na rany Achillesa, a Trojanie ciebie. Ty będziesz miała przewagę, bo on ma czuły punt- prawą stopę, a ty nie będziesz miała żadnego. Czy zgadzasz się walczyć za swoją ojczyznę?
 - Tak ojcze. - Poczuła się odpowiedzialna za losy swojego kraju i postanowiła zrobić wszystko,  aby go uratować. 
 - Jesteś pewna?
 - Tak.
 - Jeszcze jedno. Bardzo cię kocham córeczko.
 - Ja ciebie również tato.
 Wtuliła się w ojca i siedzieli tak dłuższą chwilę. Zeus tak bardzo pragnął mieć ją przy sobie na zawsze, ale wiedział, że jeszcze nie jest na to czas.

Witam!
Wiem, że ten rozdział pozostawia wiele do życzenia, ale nie zniechęcajcie się.
Jak to powiadają- początki są zawsze trudne ;).
Liczę na jakieś komentarze.
Pozdrawiam!